Wybierając się do Azerbejdżanu wiedzieliśmy, że czeka na nas destynacja dosyć oryginalna. Azerbejdżan był dla nas krajem bardzo łaskawym i przyjemnym i całościowo ocenilibyśmy to państwo bardzo pozytywnie. Kraj ten jest krajem kontrastów. Z jednej strony niesamowicie nowoczesna, rozwinięta stolica z „palącymi się” drapaczami chmur w roli głównej. Z drugiej strony górskie wioski, gdzie ludzie wciąż nie mają dostępu do bieżącej wody, a do budowy domów użyto krowich odchodów. W pamięć zapadły nam właśnie te przepiękne, górskie miejscowości, które jeszcze nie tak dawno były totalnie odcięte od „normalnego” funkcjonowania. Nam, jako ludziom lubiącym naturę i nie przepadającym za stolicami, ta druga część kraju spodobała się najbardziej i w tym wpisie skupimy się właśnie na górskich wioskach takich jak Xinaliq oraz Laza. Jest to dla kwintesencja tego, co warto zobaczyć w Azerbejdżanie.
Kiedy najlepiej jechać do Azerbejdżanu?
Zanim przejdziemy do tego co zobaczyć w Azerbejdżanie krótki wstęp. Jeśli chodzi o Lazę i Xinaliq najlepszym (bo najcieplejszym!) czasem na wyjazd będzie okres między późną wiosną a wczesną jesienią. Wtedy też drogę do górskich miejscowości będzie łatwiej pokonać samochodem. Chociaż widzieliśmy kiedyś w internecie zdjęcia Xinaliq z górami w tle pokrytymi śniegiem i był to widok obłędny. My Kaukaz odwiedziliśmy we wrześniu i w górach było już chłodno – ale za to pusto i przepięknie. Jeśli ciekawi cię jakie inne destynacje możesz odwiedzić jesienią, zerknij do tego wpisu .
Co zobaczyć w Azerbejdżanie? Laza i Xinaliq.
Jak dostać się do Lazy i Xinaliq?
Są dwie opcje. Pierwsza z nich zakłada dostanie się autobusem z Baku do miasta Quba. Busy odjeżdżają z Międzynarodowego Terminalu Dworca Autobusowego, pierwszy o 9, a potem co godzinę aż do 17. Taka podroż zajmie troszkę ponad 3 godziny i powinna kosztować maksymalnie 15 zł od osoby. Z Quba zarówno do Xinaliq jak i do Lazy można dostać się taksówką. Ceny zaczną się od kilkudziesięciu złotych. Sugerujemy poszukać kierowcy na miejscu i koniecznie targować się! Z tego co wiemy można spróbować też autostopu. My nie możemy wypowiedzieć się ze swojego doświadczenia, bo sami skorzystaliśmy z tej drugiej opcji, czyli wypożyczenia samochodu.
Samochód wypożyczyliśmy w firmie Karavan rent a car. Zachęciła nas ocena 5,0 w googlach (średnia z kilkuset ocen!) i nie zawiedliśmy się. Najtańsza opcja kosztuje 45 manatów (105 zł) za dzień już z ubezpieczeniem. Samochodem do Quby dostaniesz się w 2,5 godziny a stamtąd zarówno do Lazy jak i do Xinaliq czeka cię godzina jazdy z pięknymi widokami. Cieszymy się, że skorzystaliśmy z tej opcji, bo dała nam dużą swobodę poruszania się!
Jazda po azerskich drogach również była bezproblemowa, chociaż zaraz przy wyjeździe z Baku przytrafiła nam się taka sama sytuacja jak w Maroku. Mianowicie policjant zatrzymał nas i próbował wmówić, że przekroczyliśmy prędkość i musimy zapłacić mu pieniądze. Na szczęście pracownik wypożyczalni ostrzegał nas od razu przed takimi sytuacjami. Mówił żeby pod żadnym pozorem nie płacić, bo jest to zwykła próba wyłudzenia pieniędzy. To właśnie dzięki niemu tym razem się nie nabraliśmy i odmówiliśmy, Policjant po prostu kazał nam odjechać, a sam wrócił do radiowozu. Zgadujemy, że jest to częsta praktyka więc przekazujemy to ostrzeżenie dalej. Pod żadnym pozorem nie płać takich łapówek, a ewentualne „mandaty” za twoje fikcyjne przewinienia niech wysyłają do wypożyczalni.
Czas na górskie wioski! Chcesz dowiedzieć się dlaczego jest to coś co trzeba zobaczyć w Azerbejdżanie? Czytaj dalej!
Xinaliq - piękna górska wioska w Azerbejdżanie
Droga do Xinaliq
Przed samym wyjazdem do wioski postanowiliśmy przystanąć na chwilę w przydrożnym sklepie i obkupić się w co ciekawsze wypieki (takie chore uzależnienie od słodkich bułek). Nie był to zbyt dobry pomysł, bo najzwyczajniej w świecie nie mieliśmy ani czasu ani okazji, żeby zjeść i nie zwrócić ich w spokoju.
Droga dojazdowa do Xinaliq to coś co zrobiło na nas chyba jeszcze większe wrażenie niż sama wioska. Nawet ciastka, które udało nam się skonsumować dopiero na miejscu, nie spowodowały u nas takiego skoku serotoniny. Co prawda sama jezdnia jest już utwardzona (nie zawsze tak było), jednak to jak jest zlokalizowana powoduje chwilami rozstrój żołądka. Przejazd przez wąski kanion, następnie pod półką skalną znajdującą się jakieś pół metra nad samochodem, a następnie przejeżdżanie kilkadziesiąt centymetrów od kilkuset metrowej skarpy robi piorunujące wrażenie. Na dotarcie na miejsce przeznacz sobie znacznie więcej czasu niż wynikałoby to z nawigacji. Naprawdę nie sposób jest się co chwile nie zatrzymywać żeby chłonąć widoki. Droga jest po prostu przepiękna i nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkaliśmy. Im bliżej wioski tym widoki robią większe wrażenie. Szczypaliśmy się nawzajem, bo nie mogliśmy uwierzyć, że to naprawdę Azerbejdżan, bo takich emocji się tam zwyczajnie nie spodziewaliśmy.
O wiosce
O miasteczku przeczytaliśmy wcześniej sporo i właśnie to skłoniło nas do umieszczenia tej wioski na szczycie naszej listy tego, co zobaczyć w Azerbejdżanie. Xinaliq, czy inaczej Hinalung, jest jedną z najstarszych osad na świecie gdzie ludzie żyją nieprzerwanie od kilku tysięcy lat. Jest to również najwyżej położona wioska w Azerbejdżanie (2300 metrów n.p.m.). Droga łącząca Hinalung z resztą kraju powstała dopiero w latach 60-tych, wcześniej miejsce to było praktycznie odcięte od reszty świata. Część mieszańców wciąż posługuje się językiem chinalugijskim, który jest niepodobny do języków z żadnej innej grupy językowej. W szkole gdzie uczy się zaledwie garstka uczniów lekcje tego dialektu są nadal obowiązkowe.
Razem z porządną drogą do Xinaliq dotarła cywilizacja. Rzeczywiście wioska ta po części wciąż oddaje to jaka była kiedyś, jednak jej sława robi swoje. Na miejscu porozmawiasz z ludźmi po angielsku (choć z tymi młodszymi znacznie lepiej idzie się dogadać), a w niektórych domach zastaniesz nawet słabe wifi. Domki mimo, że wybudowane z krowiego wysuszonego łajna przykryte są już wszechobecną blachą falistą, a nie sianem jak było kiedyś. Jedyne co nie zmieniło się na miejscu od lat to brak kanalizacji (przynajmniej w gospodzie, której spędziliśmy noc) i jeżeli nigdy nie załatwiałeś się na „Małysza” na miejscu będziesz miał ku temu okazję.
To co podobało nam się najbardziej w tym miejscu to spokój i obłędne wręcz widoki. Mieszkańcom pewnie się opatrzyły, ale i tak wieczorami stoją na zboczach gór i wpatrują się w chmury. Jest w Hinalungu coś co wręcz chwyta za gardło. Może fakt, że wraz z cywilizacją i turystką, która wręcz wdziera się do tej wioski, uciekają z niej historia i dawne zwyczaje. Oczywiście wiemy, że taka jest kolej rzeczy i nie możemy wymagać żeby było inaczej. A ciebie zachęcamy do odwiedzenia tego świata póki jeszcze wygląda tak jak teraz. Jeśli zastanawiasz się wciąż co zobaczyć w Azerbejdżanie – niech ta górska wioska powędruje na szczyt twojej listy.
Nocleg w Xinaliq
Jeżeli postanowisz zostać na noc, gospodarz domu, w którym będziesz nocował ugości cię najlepiej jak będzie mógł. Jak znaleźć taki nocleg? My po dotarciu do miasta i wyjściu z samochodu zapytaliśmy po prostu pierwszej napotkanej osoby. Jeśli nie zapytasz sam to i tak w końcu ktoś zapyta ciebie. Za nocleg z posiłkami zapłaciliśmy 50 manatów co daje jakieś 115 zł. Nie targowaliśmy się. Spaliśmy na ziemi, na materacach i grubych kołdrach. Do jedzenia dostaliśmy ser, kwaszonki, ziemniaki, a do popicia coś, co przypominało maślankę. Co prawda trochę obawialiśmy się tego połączenia, jednak okazało się całkiem trafne, smaczne i o dziwo – nie spowodowało rychłego przeczyszczenia. Byliśmy tam we wrześniu i w nocy w domu było już raczej chłodno, jednak gospodarze wciąż donosili nam gorącą herbatę z dużą ilością cukru. Porozumiewaliśmy się z nimi dzięki google translatorowi. Nie mieliśmy ciepłej wody, a toaleta była na zewnątrz.
Czy Hinalung to miejsce turystyczne? I tak, i nie. W ciągu dnia turyści przyjeżdżali taksówkami i małymi busami, zachowując się nierzadko jakby trafili do zoo. Bardzo nie podobało nam się na przykład fotografowanie mieszkańców, nawet nie pytając o ich pozwolenia. Po strzeleniu kilku fot, wsiadali do aut i odjeżdżali. Poczuliśmy niesmak. Proszę – nie przyjeżdżaj tam tylko na pięć minut. Nie planuj swojej wizyty tak żeby składała się głównie z wyjścia z samochodu, zrobienia pięciu zdjęć i powrotu do Baku. Na noc nie został chyba nikt oprócz nas, bo na turystów nie natrafiliśmy ani podczas naszego wieczornego ani porannego spaceru. Może warunki nie są idealne, ale skoro ludzie spędzają tak całe życie to i tobie korona z głowy nie spadnie jak prześpisz się tak jedną noc. Warto. Warto choćby dla zostawienia pieniędzy w lokalnej społeczności.
Laza - Azerbejdżan poza szlakiem
Noc poprzedzającą wizytę w tej miejscowości spędziliśmy w mieście Quba, w przydrożnym Otelu Oskar. Tak, dobrze przeczytałeś i to nie pomyłka. Po fakcie doszliśmy do wniosku, że raczej celowo miejsce to nie jest nazwane Hotelem, Motelem czy też schroniskiem. Jeżeli będziesz chciał udać się do Lazy wczesnym rankiem, prawdopodobnie staniesz przed decyzją czy aby nie spędzić nocy właśnie w tym miejscu. My nie polecamy tam spać, chociaż w pełnym umundurowaniu i czapkach na głowach dało się jakoś te kilka godzin wytrzymać. Nie złapaliśmy wesz, pluskwy nas nie pogryzły, nikt nas nie okradł, ani nie zabił. Tym, którzy wymagają od życia czegoś więcej – stanowczo odradzamy.
Droga do Lazy
Miejsce to zlokalizowane jest niecałą godzinę drogi od najbliższej większej miejscowości – Quba. Droga prowadząca do Lazy nie jest tak oszałamiająca jak ta do Xinaliq, ale umówmy się – tu też oczy nie bolą. Spokojna droga, górki, na których zlokalizowane są wyciągi narciarskie oraz przepiękne widoki to norma w tych rejonach. Sam dojazd jest raczej spokojny choć do końca nie wiadomo, gdzie tak właściwie znajduje się miejsce docelowe. Dopiero w ostatnim momencie wyłania się zza góry i można wtedy odetchnąć z ulgą.
O wiosce
Laza nie należy raczej do metropolii, kilkadziesiąt domków, jedna mała kapliczka, spora ilość owiec i jeden sklepik gdzie można kupić gumy Turbo – to tak właściwie wszystko co zobaczysz na miejscu. Laza jest mała i naprawdę mamy na myśli „mała” – mieszka tu w porywach do 170 osób. Ulokowana jest w otoczeniu zapierających dech w piersiach gór Kaukazu. W niedalekiej odległości od centrum znajduje się coś co wygląda na straż graniczną, bądź bazę wojskową. Nie za bardzo wiedzieliśmy co to może być, a panowie z długą bronią raczej śmiechem odpowiadali nam na to czy możemy przejść dalej. Nie mogliśmy, jednak spacerowanie po okolicy było już wystarczającą przygodą i ucztą dla zmysłów. Szczególnie zmysłu wzroku!
Miejscowość nie ma zasięgu, stąd jeśli wybierasz się tam na noc daj wcześniej znać mamie. Wieczorem kiedy słońce zachodzi za góry jedyne na co możesz się nastawić to na walkę z ostrym cieniem mgły. Słońce do wioski zagląda rzadziej niż polski rząd do konstytucji, stąd bardzo polecamy zostać tam na noc i spróbować się wczuć w życie panujące tam na miejscu.
Jeśli ktoś spyta nas co koniecznie zobaczyć w Azerbejdżanie – chórem powiemy, że Lazę! Osobiście Laza podobała nam się najbardziej z całego Azerbejdżanu. Może to ci panowie w garniturach stojący pośrodku drogi i żywo o czymś dyskutujący. Może gęsta mgła, która usiadła nad cała wioską stwarzając niesamowity, tajemniczy klimat. A może cisza, spokój i obłędne widoki. Po prostu to wszystko złożyło się na kombinację, którą ciężko wyrzucić z głowy. Do dzisiaj śmiejemy się z momentu kiedy nasz gospodarz otworzył swój sklepik (chyba jedyny w mieście) a zobaczywszy to kilkuletni chłopiec tak się ucieszył, że biegnąc do niego pogubił po drodze swoje buty. A co kupił? Gumy turbo!
Nocleg w Lazie
Sam nocleg spędziliśmy u pierwszego gospodarza w mieście, który ma dom praktycznie na wjeździe więc go nie przegapicie. Jest on też właścicielem tego właśnie sklepiku z gumami turbo. Okazał się to świetny wybór! Za 55 manatów (125 zł) dostaliśmy do swojej dyspozycji cały domek z pełnym wyżywieniem. Jedzenie było bardzo smaczne, świeżo przygotowane i nie było problemu z menu wegetariańskim. W domku mieliśmy do dyspozycji farelkę dzięki czemu nie zamarzliśmy nocą. Tak jak w XInaliq widzieliśmy turystów w ciągu dnia, tak tutaj przez dwa dni nie widzieliśmy nikogo! Wrzesień to oczywiście nie jest szczyt sezonu, ale myślimy, że wciąż świadczy to o tym, że Laza nie jest typową destynacją. Może dlatego zachowuje taki świetny klimat.
Jeżeli myślisz o wyjeździe na Kaukaz i o tym co zobaczyć w Azerbejdżanie, nie zapomnij odwiedzić tych dwóch miejsc. Zwiedzanie tego kraju bez zajrzenia do Xinaliq i Laza nie byłoby pełne. Te dwie obłędnie piękne i autentyczne wioski do teraz kojarzą nam się z niesamowitym relaksem i pięknem. Właśnie po to podróżujemy – żeby odkrywać takie perełki.